2.02.2016

Weselne tańce

W Lipcach odbywało się huczne wesele Jagny Paczesiówny z najbogatszym gospodarzem we wsi, Maciejem Boryną. Po ceremonii zaślubin w domu Dominikowej – matki panny młodej – rozpoczęła się weselna zabawa. Muzykanci grali zapamiętale, a każdy z gości, gdy tylko przekroczył próg ruszał w tany. Liczne pary posuwistym krokiem tańczyły „chodzonego”. Posuwały się wokół izby, zawracały, przytupywały, wiły się jak wąż mieniący się różnymi kolorami. Na przodzie, w pierwszej parze tańczył Maciej z Jagusią. Tylko na kilka minut muzykanci przestali grać, po czym huknęła melodia przeznaczona tylko dla młodej pary. Boryna podskoczył do Jagny, objął ją wpół, zakręcił w miejscu, trzasnął obcasami o podłogę tak, że posypały się spod nich iskry, dziarsko wywijał hołubce, a przy tym radośnie pokrzykiwał. Żywiołowy mazur zgromadził gości, którzy otoczyli tańczącą parę. Ci, dla których w izbie brakło miejsca, stali na podwórzu i obserwowali przez okno wirujących tancerzy. Chcieli także na nich popatrzyć inni mieszkańcy Lipiec, którzy nie byli na weselu. Któż bowiem zrezygnowałby z okazji popatrzenia na wesele najbogatszych gospodarzy we wsi. Tymczasem do Boryny i Paczesiówny dołączyły następne pary. Echo niosło dźwięki muzyki po całych Lipcach. Nikt nie miał ochoty wracać do domu. Wiadomo jednak było, że za kilka godzin przyjdzie czas na poprawiny i zabawa rozpocznie się od nowa, dlatego też powoli goście rozchodzili się do swoich domów, by odpocząć i nabrać sił do kolejnego dnia wesela.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz